Kronika kościoła bodzechowskiego cz.1

0
796

KRONIKA PARAFII ŚW. ZOFII W BODZECHOWIE cz. 1

Ks. Józef Nita

Przygotował do publikacji i opatrzył przypisami ks. Cezary Zybała

In nomie Domini

Zwyczajem innych kościołów rozpoczynam pisać kronikę kościoła bodzechowskiego, powstałego, zbudowanego w 1937 r., a więc jednego z najmłodszych w naszej diecezji sandomierskiej. Zanim zacznę pisać o powstaniu i budowie tegoż kościoła, przedtem kilka słów o samym Bodzechowie.

Bodzechów położony jest przy szosie prowadzącej z Ostrowca do Sandomierza przez Ćmielów, w odległości pięciu kilometrów od Ostrowca w kierunku wschodnim. Pod względem administracyjnym należy do powiatu opatowskiego, w samym Bodzechowie jest siedziba gminy, pod względem kościelnym należy do parafii Denków.

Bodzechów jest dużą wsią podmiejską(przeszło 2 tysiące ludności). Jest to jednakże wieś niejednolita, obok bowiem ludności rolniczej ma wielką ilość robotników fabrycznych, pracujących czy to w Zakładach Ostrowieckich czy w fabrykach bodzechowskich. Na całość Bodzechowa składa się jeszcze ludność folwarczna majątku bodzechowskiego oraz właściciele tego majątku. Całość pod względem wyglądu dopełniają: tartak, papiernia, gizernia, młyny i cegielnia. Jak z tego widać Bodzechów przedstawia ogromna rozwartość.

Na terenie Bodzechowa w przeszłości odbywały się zdarzenia historyczne. W tutejszym pałacu zatrzymywał się ostatni król polski Stanisław Poniatowski przybywając w odwiedziny do Małachowskich. Majątek bowiem bodzechowski w XVIII wieku należał do rodziny Małachowskich. Od 1822 roku Bodzechów przejmuje rodzina Kotkowskich na razie jako dzierżawę a następnie kupuje na własność. (koniec str.1) Widocznymi pamiątkami po Jacku Małachowskim[1] są trzy pomniki w pobliżu fabryki: z kamienia figura św. Jacka na wysokim
postumencie; drugi za zabudowaniami dworskimi w Lisinach, zwany pospolicie boginią, prawdopodobnie wyobrażenie bogini urodzaju – Cerery[2], trzeci na „zjawiennej górze” w stronę Grójca – św. Stanisława biskupa.

W czasie powstania styczniowego 1863 r. odbywały się pod Bodzechowem walki powstańcze. Na Jeziórku od kuli chłopca zginął pułkownik rosyjski Klewcow[3]. W lesie w pobliżu wsi Czarna Glina wskazują mogiły, które mają kryć zwłoki powstańców. Ówcześni właściciele Bodzechowa Kotkowscy sprzyjali ruchowi powstańczemu, za co jednemu z nich groził Sybir. Z opowiadania staruszki Anieli Kotkowskiej, która jako dziecko przeżywała powstanie styczniowe, dowiedziałem się o chłopie z Grójca, Chlebnym, który bardzo czynny udział brał w powstaniu, schwytany nie zdradził nikogo, ale sam poniósł karę zesłania na Sybir, gdzie do końca życia pozostał.

Rok 1905 tutaj również się zaznaczył. W owym czasie był tu już dość liczny element robotniczy, gdyż zakłady żelazne w Bodzechowie były wówczas w rozkwicie. Nic więc dziwnego, że ruch rewolucyjny dał się tu odczuć. Oczywiście w wielu wypadkach, jak słyszałem to od świadków naocznych, ruch ideowy przerodził się w zwyczajną grabież i chęć mordowania. Lata odzyskiwania niepodległości były na tym terenie gorące. Socjalizm od 1905r. zapuścił tu dość mocne korzenie. Sławny był z tego czasu rodak bodzechowski, towarzysz Siejuk, przywódca miejscowej bojówki socjalistycznej. Z biegiem czasu zwłaszcza w okresach trudniejszych gospodarczo tutejsi robotnicy szli niektórzy na lep komunizmu. Dwóch z terenu Bodzechowa za omunę siedziało w więzieniu po kilka lat. Do dzisiaj zresztą są oni zagorzałymi zwolennikami tegoż komunizmu. Prądy te oddziaływały w pierwszym zędzie na masy robotnicze, ale i chłopi również ich wpływom ulegli.(koniec sr.2) Na tych ostatnich swój wpływ wywarły w pierwszych latach niepodległości radykalne partie chłopskie.

Czasy przed wielką wojną i pierwszy ziesiątek lat po odzyskaniu niepodległości są pomyślne dla Bodzechowa i okolicy pod względem materialnym. Zakłady żelazne i papiernia w Bodzechowie oraz bliskie Zakłady Ostrowieckie zatrudniają wielu robotników, dając wcale dobrze zarobić. Po podziale majątków Bodzechowa, sam majątek bodzechowski oraz fabryka przechodzą na Edwarda Jankowskiego ewangelika ożenionego z Wandą z Kotkowskich. Obecny właściciel prowadzi fabrykę żelazną coraz gorzej, aż wreszcie staje: papiernia jako tako egzystuje, zresztą i ta staje w czasie kryzysu gospodarczego. Czasy kryzysu są ciężkie dla ludności Bodzechowa. W zakładach Ostrowieckich pracuje niewielu robotników, bodzechowskie fabryki stoją, stąd duża ilość bezrobotnych.

Po przejściu kryzysu sytuacja się znacznie poprawia, dużo bezrobotnych znajduje zatrudnienie w Zakładach Ostrowieckich, czy w miejscowej papierni (dającej zresztą bardzo liche zarobki), czy w sezonowej cegielni, czy ostatnio w nowo budującej się cementowni na terenie Bodzechowa. Na skutek zarobków podnosi się dobrobyt. Roztropniejsi dobrą koniunkturę wykorzystują dla zabezpieczenia się na przyszłość. Dla wielu jest to jednak sposobność do swawoli.

Od 1905 roku istnieje szkoła, założona dla dzieci robotników fabrycznych.[4] Po odzyskaniu niepodległości przekształciła się na szkołę powszechną siedmiodziałową państwową. Szkoła ta liczyła w ostatnich latach ponad 800 dzieci w ciągu roku szkolnego. Szkoła, mająca wychowywać dobrych obywateli dla państwa nie mogła spełniać dobrze tego zadania, gdyż szwankowało wychowanie religijne. Wprawdzie nauczyciele świeccy wedle swych sił uczyli religii, w ostatnich latach w dużej ilości lub całkowicie uczyli księża, nie mniej praktyki religijne były w całkowitym zaniedbaniu. (koniec str.3)

Przyczyny tego zjawiska były takie: zbyt wielka odległość od kościoła parafialnego (4 km), dość dużo biedy i może mały nacisk wychowawców w tej sprawie. Skutki takiego wychowania jeszcze dziś dają się zauważyć- młodsze pokolenie, choć dziś kościół jest na miejscu nie naprzykrza się w kościele, a dzieci zapatrując się na starszych, czynią podobnie.

Wyżej opisane stosunki wytworzyły typ człowieka dość orientującego się w różnych sprawach nawet społecznych i politycznych, natomiast obojętnego religijnie. Zrozumiałą jest rzeczą, że w takim środowisku bardzo łatwo mogą się przyjmować prądy aspołeczne i areligijne czy antyreligijne. Toteż ludzie lepiej myślący mogli zastanawiać się, jak zmienić podobny stan rzeczy.

Przede wszystkim chciano wzmóc wychowanie religijne. Stąd powstała myśl wybudowania kaplicy, w której by co jakiś czas odprawiano mszę świętą. Myśl pobudowania kościoła w Bodzechowie, a nawet stworzenia samodzielnej placówki duszpasterskiej wysunął śp. Ks. Biskup Marian Ryx na zjeździe kapłanów z parafii nad Kamienną w 1920 r. Na zjeździe tym wyraził się ks. Biskup tak: „Uważam za najpilniejszą sprawę w dziedzinie duszpasterskiej stworzenie w Bodzechowie samodzielnej parafii.”[5] Myśl tę Ks. Biskup żywił w swym sercu, dla niej począł urabiać przychylnie okoliczne sfery ziemiańskie. Niestety, długotrwała choroba sprawiła, że nie mógł swych planów urzeczywistnić. Czas jednak myśl realizacji kościoła przybliżał.

Podobne pragnienie miała Aniela Kotkowska[6]. W starszym już wieku po śmierci męża Ignacego, gdy rozparcelowano częściowo dobra rodziny Kotkowskich, zamieszkała we wsi Bodzechowie w niewielkiej odległości od szosy, mając przy swym domu spory
kawałek pola. (koniec str.4)

Na swej opiece miała syna i brata, obydwu chorych umysłowo. Pragnęła mieć bliżej kościół, aby u stóp Chrystusa czerpać siły do spełniania trudnych swych obowiązków. Dla swoich pragnień i gorących życzeń zdołała pozyskać swego zięcia Jana Gombrowicza, właściciela majątku Małoszyce (parafia Grocholice)[7] i wpływowego przemysłowca. Okoliczności tak się układają, że sprawa zdaje się już bliską realizacji. W roku 1932 Aniela Kotkowska zapisuje 1 ½ morgi ziemi z tym zastrzeżeniem, że w przeciągu pięciu lat będzie pobudowana kaplica przynajmniej, w przeciwnym bowiem razie wraca ziemia do poprzedniego właściciela. Jan Gombrowicz w porozumieniu z ówczesnym księdzem proboszczem Denkowa księdzem Bryńskim Stanisławem i za zgodą oraz poparciem księdza biskupa sandomierskiego Włodzimierza Jasińskiego zakupuje drzewo ze starego modrzewiowego kościoła we Wsoli pod Radomiem za kilka tysięcy złotych. Ksiądz Biskup Jasiński wyasygnował z kurii 500 zł na przewiezienie drzewa do Bodzechowa. Drzewo to złożono w obrębie fabryki bodzechowskiej z myślą, że w najbliższym czasie zacznie się budowa kościoła.

Były to jednak już lata kryzysowe i to co raz cięższe. Poza tym Jan Gombrowicz, który bardzo tę sprawę serio traktował, zapadł na zdrowiu i po roku choroby w końcu 1933 roku zmarł. Sprawa znów się odwlekła.

W roku 1934 następuje zmiana księży w Denkowie. Proboszczem zostaje zamianowany ks. magister Władysław Gac, a wikariuszem piszący te
słowa. Główną troską i dążeniem księdza proboszcza jest podniesienie parafii pod względem religijnym, ale i potrzeby materialne kościoła są uwzględnione. Poprawia ksiądz proboszcz dach na kościele parafialnym i wykańcza wikariat, nosi się z myślą budowy domu parafialnego. Poza tym uwaga nasza zwraca się ku północnej części parafii, bardzo biednej i odległej od kościoła o 5 do 6 km. (koniec str.5) To wieś Sudół
i okoliczne. Za pozwoleniem władzy proboszcz zaprowadza tam nabożeństwa niedzielne. Siłą rzeczy sprawa kościoła bodzechowskiego poszła na plan dalszy.

W roku następnym władza przysyła do Denkowa księdza Stanisława Resztaka jako drugiego wikariusza. Wówczas obejmują całkowicie naukę religii w szkole w Bodzechowie. Wychowanie religijne jednak szwankuje ogromnie, gdyż dzieci w bardzo małej ilości uczęszczają do kościoła parafialnego. Coraz bardziej staje się pilną sprawa budowy kościoła w Bodzechowie.

W drugiej połowie 1936 r. władza diecezjalna po ustąpieniu księdza Gaca z parafii na stanowisko wizytatora religii, mianuje proboszczem Denkowa księdza Stanisława Gruszkę znanego z budowy kościołów. Władza diecezjalna myśli również o powstaniu kościoła w Bodzechowie.

W początkach 1937 r. powiadomiono mnie, że mam być mianowany prefektem etatowym w Bodzechowie, na ks. Proboszcza włożono obowiązek starania się o rozpoczęcie budowy kościoła w Bodzechowie.

Pamiętnym było pierwsze zebranie w sprawie budowy kościoła w lokalu gminy w Bodzechowie. Przybyliśmy wszyscy trzej księża z Denkowa i sporo osób z Bodzechowa. Wszyscy stwierdzili zgodnie potrzebę budowy kościoła, bo przecież było drzewo, które się niszczyło, był plac, na którym koniecznie trzeba było postawić kaplicę, bo w przeciwnym razie wracał do pierwotnych właścicieli.

Wybrano Komitet budowy kościoła, w skład tegoż komitetu weszli:

Ks. Proboszcz Stanisław Gruszka – główny kierownik budowy

Ks. Józef Nita- zastępca ks. Proboszcza

Kolasa Stanisław – majster robót ciesielskich przy kościele

Ignacy Góra – ówczesny wójt

Korytko Paweł – właściciel lasów Sowia Góra (koniec str.6)

Chrzanowski Czesław – kierownik miejscowej cegielni

Szpernal Ignacy – robotnik Zakładów Ostrowieckich

Gwizdowski Stefan – robotnik Zakładów Ostrowieckich

Malinowski Stanisław – gospodarz z Bodzechowa

Tworek Władysław – gospodarz z Bodzechowa

Jakubowski Wincenty – urzędnik gminy

Juszczyński Bogdan – naczelnik miejscowej straży pożarnej

Chlebny Franciszek – stolarz

Mięsko Jan – majster papierni

Grudzień Ignacy – gospodarz z Moczydeł

Trapszo Tadeusz – administrator majątku bodzechowskiego

Stefański Walenty – kierownik szkoły

Dwaj ostatni obrani zaocznie raczej z racji stanowiska, ponieważ nie okazali żadnego zainteresowania tą sprawą, dlatego faktycznie do komitetu nie należeli.

Po utworzeniu Komitetu ksiądz proboszcz zwrócił się do obecnych o deklarowanie ofiar na kościół. Chętnych zbyt wielu nie było. Ks. Proboszcz i ja zadeklarowaliśmy po 100 zł. Ks. Resztak Stanisław 50 zł, Łapa Józef 100 zł, Chrzanowski Czesław 100 zł, Grudzień Ignacy 50 zł, Juszczyński Bogdan 25 zł, inni drobniejsze sumy tak, że ogółem zadeklarowano około 700 zł. Poza tym uchwalono, że będą zbierane składki po Bodzechowie, a również po Goździelinie, Przyborowiu i Kopalni – Moczydłach.

W międzyczasie ks. proboszcz Gruszka, będąc z wizytą u pana Leona Baczyńskiego[8], ziemianina z Pisar, zainteresował go tą sprawą i pozyskał dla niej. Leon Baczyński przez pamięć dla swej zony Zofii z Kotkowskich rodaczki z Bodzechowa, przyrzekł pomoc a na początek dał 2 tysiące zł.(koniec str.7)

[1] Jacek Małachowski herbu Nałęcz (1737 – 1821), kanclerz wielki koronny, podstoli wielki koronny, zmarł w Bodzechowie

[2] Ceres, Cerera – w mitologii rzymskiej to bogini urodzaju i wegetacji, utożsamiana z grecką Demeter

[3] ks. Wiśniewski, Dekanat Opatowski, s.157.

[4] O szkole ,zobacz: www.p.s.p.bodzechow.info/

[5] Z przemówienia Ks. Bpa Kubickiego w czasie pierwszej wizytacji kościoła w Bodzechowie w sierpniu 1938 r.

[6] Aniela Kotkowska(zm. 1937) , córka Marcelego Kotkowskiego a babka Witolda Gombrowicza

[7] Obecnie parafia Wszechświęte

[8] Leon Baczyński, dziedzic Pisar, zasłynął z przekazania 1mln zł na łódź podwodną dla Polskiej Marynarki Wojennej w 1939 r.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here